Zgodnie z udostępnionymi przed chwilą informacjami na oficjalnych mediach społecznościowych Boston Celtics, generalny manager Boston Celtics Danny Ainge doznał tej nocy zawału serca.

 

Na szczęście dalsze doniesienia nie wskazują na zagrożenie życia – Ainge mógł liczyć na natychmiastową pomoc medyczną i zgodnie z podaną przez klub informacją, powinien szybko wrócić do zdrowia. Zdarzenie miało miejsce jeszcze w Milwaukee, gdzie Boston Celtics rozegrali dwa pierwsze mecze półfinału konferencji przeciwko miejscowym Bucks. Podobno jednak po południu ma zostać odesłany do domu – według doniesień czuje się znacznie lepiej.

Danny Ainge skończył w tym roku 60 lat – jako pracownik zarządu Celtics pracuje już od 2003 roku i w lidze cieszy się powszechnym uznaniem. To między innymi on jest odpowiedzialny za uformowanie pamiętnego, mistrzowskiego składu z Piercem, Garnettem i Allenem. To on również przeprowadził legendarną wymianę z Brooklyn Nets, w której za będących już w końcowym etapie kariery gwiazdorów pozyskał niesamowitą ilość picków w drafcie, które sprawiły, że Boston dziś walczy o Finały NBA, a Nets dopiero wygrzebują się z wieloletniego marazmu. Przed objęciem posady managera był m. in. komentatorem w stacji TNT, przez trzy sezony trenował Phoenix Suns, a w latach 1981-1995 sam biegał po parkietach jako zawodnik, między innymi w barwach Bostonu.

 

Źródło: zkrainynba.com

Lata 90-te w NBA jeszcze nie odejdą w niepamięć. Wszystko za sprawą zawodnika, który od 21 lat elektryzuje nas swoją charyzmą na parkiecie. Vince Carter nie dołączy do Dirka Nowitzkiego na emeryturze. Przynajmniej nie tego lata.

 

Krótki komunikat za pośrednictwem podcastu Winging it:

I’m coming back.

I nie trzeba nam nic więcej. Po roku spędzonym w Atlancie Carter najwidoczniej nadal nie ma dosyć koszykówki na najwyższym poziomie, choć jeszcze nie wiadomo, czy to właśnie w stolicy stanu Georgia ma zamiar rozegrać kolejny sezon. 42-latek notował w barwach Hawks 7,4 punktu na mecz na 42% skuteczności. Zagrał w aż 76 meczach.

W trakcie 21 lat swojej dotychczasowej kariery reprezentował barwy 8 organizacji. Na liście najlepiej punktujących zawodników w historii zajmuje 23. pozycję.

Czas na powrót do Toronto?

 

Źródło: mvpmagazyn.pl

Dopiero co Brooklyn Nets pożegnali się z play offami NBA, a D’Angelo Russell już popadł w małe kłopoty z prawem. 23-latek chciał dostać się z Nowego Jorku do Louisville, jednak podróż przerwał mu pewien ładunek zapakowany w…puszkę po napoju.

 

Pracownicy lotniska przeszukali jego bagaż i znaleźli w nim marihuanę. Rozgrywający Nets mógł lecieć dalej, otrzymał jednak wezwanie do sądu w Nowym Jorku. Za posiadanie mniej niż 50 gramów grozi mu m.in. grzywna w wysokości…100 dolarów.

Jeśli sąd uzna go za winnego, Russell zostanie objęty specjalnym programem przygotowanym na takie okoliczności przez NBA. Zawieszenie nie grozi mu do momentu, gdy nie zostanie przyłapany po raz trzeci. Rekreacyjne używanie marihuany jest już legalne w 10 stanach, medyczne – w większości kraju.

 

Źródło: mvpmagazyn.pl

Według informacji ESPN, Gregg Popovich wraca na kolejne trzy lata i nikogo to rzecz jasna nie dziwi. Szkoleniowiec San Antonio Spurs jest bliski porozumienia z drużyną w sprawie nowej umowy.

 

Parę dni temu pojawiły się pewne wątpliwości odnośnie tego, kto będzie trenerem San Antonio Spurs w kolejnym sezonie. Osoby z organizacji były przekonane, że Gregg Popovich powróci, ale inni sugerowali, że Pop może w końcu zaznać uroków emerytury po zakończeniu Mistrzostw Świata, w trakcie których – jako head-coach – powalczy z kadrą USA o obronę tytułu. Koniec końców wino, wygodny fotel i piękny widok z werandy nie robią na trenerze wystarczającego wrażenia, by ten miał się pożegnać z pozycją w pierwszym rzędzie hal NBA. Wkrótce Spurs powinni potwierdzić podpisanie przez Popovicha przedłużenia jego obecnej umowy.

Według źródeł Pop zostanie ze Spurs na co najmniej kolejne trzy lata, z tym że rokrocznie będziemy do tematu jego dalszej pracy wracać, gdyż w kontrakcie zapewne będą klauzule pozwalającego Popovichowi przekazać drużynę w ręce następcy, kimkolwiek on będzie. Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że rozgrywki 2019/2020 będą 24-tymi Gregga na stanowisku pierwszego szkoleniowca Spurs. Według źródeł – Pop jest też najlepiej zarabiającym trenerem w lidze otrzymując rocznie 11 milionów dolarów. Niewykluczone, że w nowej umowie dostanie podwyżkę. Co więcej, jeżeli dotrwa do końca swojego 3-letniego kontraktu, może przeskoczyć Lenny’ego Wilkensa i Dona Nelsona zostając trenerem z największą liczbą zwycięstw. Do pierwszego brakuje mu 87 wygranych, do drugiego 90… Da radę?

 

Źródło: mvpmagazyn.pl

Koszykówka sprawiała im radość. Philadelphia 76ers pokonali Toronto Raptors 116:95, a uśmiechnięty Joel Embiid popisywał się spektakularnymi zagraniami. Jego świetny występ znacząco pomógł drużynie.

 

 

Joel Embiid eksplodował koszykarsko, a Filadelfia oszalała z radości. Kameruńczyk z uśmiechem na twarzy rzucił 33 punkty, zebrał 10 piłek i zanotował pięć bloków, a jego 76ers pokonali na własnym parkiecie Toronto Raptors 116:95 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzi 2-1.

Środkowy ostatnio miał problemy żołądkowe, a mimo wszystko wyszedł na parkiet i wsparł drużynę w odniesieniu sukcesu na terenie "Dinozaurów". Wtedy prym wiódł Jimmy Butler. Teraz skrzydłowy spisał się równie dobrze, miał 22 punkty, dziewięć zbiórek, dziewięć asyst i trzy przechwyty, wykorzystując 9 na 15 oddanych rzutów z pola. To wszystko sprawiło, że 76ers stłamsili Raptors i niesieni aplauzem fanów odnieśli niezwykle cenny triumf.

25-letni Joel Embiid udowodnił, że potrafi zdominować wydarzenia na boisku. Allen Iverson oklaskiwał z trybun młodszego kolegę, a Kameruńczyk celebrował udane zagrania. - Kiedy to daje mi radość, moja gra się zmienia. Zawsze mówiłem, że kiedy nie widzicie mnie uśmiechniętego podczas meczu, to oznacza, że mam zły dzień albo coś mi nie wychodzi. Gdy się nakręcam mam naprawdę dużo radości z koszykówki - komentował środkowy dla ESPN.

Philadelphia 76ers prowadzili od początku spotkania, ale zadecydowała czwarta kwarta. Ta padła łupem "Szóstek" w stosunku 27:14. Embiid popisywał się efektownymi wsadami, a fani skandowali w jego kierunku hasło "MVP". Co istotne, podopieczni Bretta Browna zebrali 45 piłek, przy 35 zbiórkach Kanadyjczyków. Toronto trafili ponadto zaledwie 7 na 27 oddanych rzutów za trzy i zaliczyli tylko 15 drużynowych asyst.

Kawhi Leonard zdobył 33 punkty, chociaż popełnił też pięć na dziewięć strat "Dinozaurów". Problem był taki, że tylko on i Pascal Siakam (22 punkty) spisali się dobrze. Kiedy Kyle Lowry przebywał na parkiecie, jego drużyna była o 28 "oczek" gorsza od 76ers! Rozgrywający miał zaledwie siedem punktów, spudłował 8 na 10 oddanych rzutów z pola. Tyle samo uzbierał tez Marc Gasol. Nie było ponadto wsparcia z ławki, zawodnicy rezerwowi dostarczyli Raptors 15 "oczek".

- Oni wykonali świetną robotę. My nie - mówił Kawhi Leonard w rozmowie z dziennikarzami. Joel Embiid założył na konferencję prasową czarną bluzę z napisem "Process". - Mamy do pokazania o wiele więcej, zrobimy coś specjalnego - zapowiadał 25-latek. Czy tak będzie? To się okaże, czwarty mecz półfinału Konferencji Wschodniej w niedzielę o godz. 21:30 polskiego czasu.

 

Źródło: sportowefakty.pl