Platforma Netflix przymierza się do produkcji nowego serialu, w którym główną rolę zagra Joanna Kulig. Musical powstanie we Francji, z międzynarodową obsadą. Reżyser „La La Land” na pokładzie.


 

Globalny serwis Netflix rozpoczął prace nad nowym serialem, którego premiera jest jeszcze nieznana. Za sterami produkcji stanął Damien Chazelle, przy scenariuszu autorstwa Jacka Throne’a. W głównych rolach zobaczymy André Holland oraz Joannę Kulig. Akcja serialu rozegra się w współczesnym Paryżu we Francji.

„The Eddy” – musical tworzony przez twórcę „La La Land”
Serial „The Eddy” to dramat rozgrywający się w klubie działającym w stolicy Francji. Właścicielem obiektu jest amerykański pianista, którego kariera nie rozwinęła się po jego myśli. Zgorzkniały muzyk prowadzi klub w stylu jazzowym, gdzie zatrudnia zespół do występów. Pewnego razu, Elliot Udo (André Holland) wdaje się romans z wokalistką (Joanna Kulig) grupy muzycznej. Sytuacja staje się bardziej skomplikowana, gdy w życiu mężczyzny pojawia się… córka.

Serial przedstawi wielkie ambicje i niezrealizowane marzenia. Zobaczymy problemy, jakimi borykają się artyści, zarówno początkowi, jak i Ci, którym sława minęła już dawno. Fani produkcji zatytułowanej „Smash” mogą mieć powód do radości. „The Eddy” będzie przedstawiony w podobnej formule.

Produkcja ma liczyć 8 odcinków. Pierwsze dwa epizody zostaną wyreżyserowane przez Damiena Chazelle’ego. Za produkcję odpowiada Endeavor Content.

Polski akcent w oryginalnym serialu Netlfiksa.

Joanna Kulig zagra w piosenkarkę borykającą się alkoholem
Platforma Netflix ogłosiła, że główną, kobiecą rolę zagra polska aktorka Joanna Kulig. Nominowana do Oscarów za rolę w filmie „Zimna wojna” artystka zdobywa szturmem sławę poza granicami Polski. Po kilku małych występach w zagranicznych serialach, Kulig teraz pojawi się w „The Eddy” ze znaczącą rolą.

Joanna Kulig zagra Maję, wokalistkę jazzową, która zatrudniła się w klubie prowadzonym przez Elliota. Bohaterka będzie zmagać się z alkoholem, jej życie skomplikuje się jeszcze bardziej. Wszystko za sprawą wspomnianego już wcześniej romansu z właścicielem klubu.

Doborowa obsada będzie pracować nad „The Eddy” dla platformy Netflix
André Holland, znany z serialu „The Knick” będzie partnerował naszej aktorce Joannie Kulig. Z kolei za reżyserię odpowiadać będzie m.in. twórca hitowego musicalu „La La Land” – Damien Chazelle. Scenariusz do większości odcinków napisał Jack Thorne, autor takich produkcji jak „Cudowny Chłopak’ czy „Skarb Narodów”. W serialu usłyszymy utwory muzyczne autorstwa Glena Ballarda. To właśnie m.in. Joanna Kulig będzie śpiewała wspomniane piosenki.


Warto dodać, że to nie pierwszy, polski akcent na platformie Netflix. W ubiegłym roku mogliśmy obejrzeć pierwszą, rodzimą produkcję „1983” wyreżyserowaną przez Agnieszkę Holland i Kasią Adamik. Z kolei fani twórczości Andrzeja Sapkowskiego, doskonale wiedzą o nadchodzącym serialu „Wiedźmin”. Produkcja ma polskie korzenie nie tylko przez pryzmat pisarza. Za produkcję odpowiadają m.in. polska firma Platige Image z Tomaszem Bagińskim na czele. W serialu zobaczymy również Macieja Musiała, który zagra jedną z pobocznych ról.

 

źródło: vodnews.pl

Netflix i Hulu testują reklamy dla binge-watcherów




Posiadasz subskrypcję na platformie Netflix lub w amerykańskim serwisie Hulu? Oglądasz nałogowo seriale, odcinek po odcinku? Być może zobaczysz reklamy…
 

Platformy VoD w oparciu o model subskrypcyjny, mają to do siebie, że nie emitują reklam. Subskrybent opłaca miesięczny abonament i zyskuje dostęp do pełnej biblioteki. Może być pewny, że żaden film czy serial nie będzie przerwany blokiem reklamowym. W ostatnim czasie taki układ został rozchwiany, gdy Netflix rozpoczął testy emisji reklam. Niedługo ten sam sposób testować będzie amerykańska platforma Hulu.

Netflix testuje reklamy podczas binge-wathingu
Zagraniczni użytkownicy informują publicznie, że podczas oglądania seriali puszczane są trailery z zapowiedziami oryginalnych treści Netfliksa. Taki zamysł dostępny jest testowo i tylko w przypadku oglądania seryjnego, czyli podczas binge-watchingu. Serwis Tech Crunch potwierdził, że spoty reklamowe emitowane są na niewielkiej grupie użytkowników.  Jak wynika z relacji subskrybentów, którzy mieli okazję uczestniczyć w eksperymencie, takie trailery nie da się pominąć. Potwierdzają jednak, że są one krótsze niż te, które dostępne są odtwarzane bezpośrednio ze strony z kafelkami.

Na falę negatywnych komentarzy nie trzeba było długo czekać. Zarówno użytkownicy objęci testem, jak i wszyscy poinformowani nie są zadowoleni z takiego obrotu sytuacji. W większości przypadkach czytamy ten sam powód niezadowolenia. Mowa oczywiście o płatnej subskrypcji, w ramach której oczekujemy brak reklam.

Nie piszemy jednak o promocji usług czy produktów od innych producentów. Jest to jedynie zajawka autopromocyjna. W tym przypadku wymusza jednak na obejrzeniu jej, bez możliwości przewinięcia. Dokładnie taki sam mechanizm widzimy w serwisie YouTube, gdzie emitowane są reklamy Netfliksa. W krótszych spotach nie możemy pominąć, jeżeli jest emitowany do 30 sekund, wówczas istnieje możliwość pominięcia.

Hulu rozpocznie emisję reklam przy serialowych maratonach
Jak się okazuje, nie tylko gigant VOD rozpoczął eksperyment z spotami promocyjnymi. Wczoraj ogłoszono, że amerykańska platforma Hulu również przymierza się do przedstawionego powyżej pomysłu. W przypadku kontrolowanej w większości przez Disneya serwis, w swojej ofercie posiada pakiety z reklamami. Za niższy dostęp do biblioteki Hulu, amerykańscy widzowie mogą zapłacić 2 dolary per miesiąc. Jednakże w tym przypadku, zobowiązani są do oglądania reklam.


Disney po wykupieniu większości udziału Hulu, zdecydował się zmniejszyć ilość wyświetlanych reklam. Wprowadza jednak nowe rozwiązania, wśród nich będzie właśnie emisja spotów dla binge-watcherów. Oznacza to, że użytkownicy organizujący maraton serialowy, oglądając odcinek po odcinku, będą mieli do czynienia z blokiem reklamowym. W tym przypadku, będą to stricte reklamy od podmiotów trzecich.

Przypominamy, że Hulu niedawno wprowadził emisję reklam podczas wcisnięcia pauzy, przy oglądanym filmie czy serialu.

Autopromocja tak, komercyjny przekaz nie?
Przez autopromocyjny może budzić kontrowersje równie silnie, jak w przypadku komercyjnych reklam. Platformy w ten sposób chcą sami dostarczać informacji o filmach czy serialach, nie bazując tylko na wyborze użytkownika. Choć strony główne są spersonalizowane i dostosowane do gustu użytkowników, to wiemy, że dość często nie chce się nam szukać czegoś nowego.

Pojawia się jednak pytanie, czy jesteśmy gotowi opłacać nieco niższy abonament za subskrypcję, jeśli zgodzimy się na oglądanie spotów promocyjnych?

 

źródło: vodnews.pl


Produkcja coraz bardziej polska. Tomasz Bagiński nakręci odcinek, a niektóre sceny zostały nakręcone w Polsce. Andrzej Sapkowski był na planie zdjęciowym.

Produkcja „The Witcher” bez zwątpienia jest oczekiwana przez miliony fanów na całym świecie. Netflix pobudzając ciekawość widzów, publikuje informacje zakulisowe. Dziś wiemy już nieco więcej.
 

Na łamach naszego serwisu VODnews.pl wielokrotnie pisaliśmy o poczynaniach przy produkcji „Wiedźmin”. Netflix ogłaszając prace nad serialem wywołał dyskusję wśród fanów na całym świecie. Na bieżąco informowaliśmy Was o castingach, a także o wszystkich znanych szczegółach. Obszerny artykuł, od pomysłu po realizację, opisaliśmy pod TYM adresem. Z biegiem czasu byliśmy świadkami budowania polskiego akcentu w produkcji szykowanej przez giganta VOD. Pierwotnie zaangażowano polską firmę Platige Image z Tomaszem Bagińskim na pokładzie. Swoje pięć groszy dokłada także autor powieści o Geralcie z Rivii – Andrzej Sapkowski. W naszym kraju odbywały się także castingi, na których Maciej Musiał dostał rolę. Teraz wiemy, że to właśnie nad Wisłą kręcono kilka scen do pierwszego sezonu. Przedstawiamy Wam najnowsze informacje o serialu.

Netflix szykuje serial „Wiedźmin” pamiętając o polskim akcencie
Platforma doskonale rozumie siłę lokalności, nic dziwnego, że przeznacza ogromne środki pieniężne na produkcje nieamerykańskie. Choć słowiańska wizja Andrzeja Sapkowskiego będzie miała ogromne znaczenie, to z pewnością serial zachowa klimat odpowiedni dla widzów z całego świata. Zwłaszcza dla amerykańskich subskrybentów, którzy raczej nie oglądają zagranicznych produkcji. Dziś już wiemy, że twórcy serialu pamiętają o korzeniach powstania wiedźmińskiego cyklu, angażując polskich artystów.

Po pierwsze: Platige Image
Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, firma producentka jest zaangażowana w powstawanie produkcji. Platige Image odpowiada m.in. za efekty specjalne, w których się specjalizuje. W tej kwestii współpracują z współtwórcami serialu „The Expanse”, dla którego również montowali specjalne efekty. Firma pierwotnie miała pomysł na powstanie filmu, w tym celu szukała inwestora oraz miejsca do premiery. W ten sposób Netflix znalazł się wśród interesantów i zdecydował się na produkcję odcinkową.

Po drugie: Tomasz Bagiński
Nominowany do Oscara producent i reżyser znany wszystkim za sprawą pięknych obrazów naszpikowanych efektami komputerowymi. Bagiński miał wyreżyserować wybrane odcinki, co ostatecznie się nie stało. Jednak Platige Image poinformował, że producent podpisze osobną umowę na działania powiązane z reżyserią.

Aneks ustala, że Tomasz Bagiński zawrze osobne porozumienie z odpowiednim podmiotem po stronie Netflix określające zakres oraz warunki wykonywania usług reżyserskich


Po trzecie: Andrzej Sapkowski
Autor słynnej powieści o Wiedźminie został zaangażowany w prace nad serialem. Pisarz jest konsultantem, który pomaga przenieść swoją wizję literacką w obraz. Sapkowski na każdym etapie jest obecny, by móc swoim okiem spojrzeć na powstawanie dzieła realizowanego przez Netfliksa.


Po czwarte: casting w Polsce
Lauren S. Hissrich – showrunner przy produkcji, wysłała swoich asystentów do Polski w celu kompletacji obsady. Pierwotnie mówiono o tym, że szukano odtwórczynię do roli Ciri. Ostatecznie jednak, rolę w serialu dostał Maciej Musiał. Aktor wcieli się w bohatera nazwanego Sir Lazlo, który nie występował w powieściach Sapkowskiego. Na potrzeby produkcji, będzie to zupełnie nowa rola.

Po piąte: zdjęcia w Polsce
Nasze rodzime media bardzo szybko podjęła temat kręcenia zdjęć do serialu nad Wisłą. „Wiedźmin” realizowany w zamku Ogrodzieniec koło Katowic w województwie Śląskim. Zamek obecnie jest zamknięty dla odwiedzającego, jako oficjalną informację, podano „przygotowanie iluminacji”. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie filmowcy przygotowywali obiekt do zdjęć. Choć oficjalnie nie potwierdzono, jaką lokalizację pełnić będzie Ogrodzieniec. Według informacji podawanych przez fanów, może to być twierdza Kaer Morhen. Miejsce, w którym „tworzono” wiedźminów i gdzie ostatecznie mogli odpocząć między podróżami. Ze zdjęć opublikowanych przez lokalnych mieszkańców, wiemy kto zjawił się z obsady. Mowa o Annie Schaffer jako Triss Merigold i MyAnnie Burning w roli Tissaii de Vries.

Andrzej Sapkowski: serial Netfliksa to dobra robota, ale daleko mu do książek


Autor bestsellerowej serii książek był obecny na planie zdjęciowym. Sprawdził też prace nad serialem, co potwierdził podczas uroczystości Absolwentów VIP Uniwersytetu Łódzkiego. Sapkowski uchylił rąbka tajemnicy, co jest sytuacją wyjątkową. Pisarz bardzo często odpowiada wymijająco na pytania dot. serialu. Oczywiście Sapkowski od razu powiedział, że gdyby cokolwiek zdradził, to groziłaby mu ogromna kara finansowa – a przynajmniej tak dał do zrozumienia. Potwierdził wizytę na planie, spostrzegł, że dzisiejsze zdjęcia do produkcji to zupełnie inne podejście. Pochwalił nawet krzesełka z napisami, miał nawet własny ze swoim nazwiskiem.

Andrzej Sapkowski wspomniał również o tym, że na samym planie niewiele się dzieje. Wszystko odbywa się przed komputerami, gdzie siedzą wszyscy odpowiedzialni za reżyserię. Autor jest zadowolony z gry aktorskiej, poznał także osobiście Henry’ego Cavilla. Podsumował to następującymi słowami: „Poznałem Cavilla, odtwórcę roli Wiedźmina. Fajny kostium miał i charakteryzację, owszem„. Pisarz ostatecznie skwitował swoją wypowiedź słowami porównującymi do książek. Pochwalił prace nad serialem, ale zaznaczył, że nadal jest to dalekie od tego, co czytaliśmy. W końcu tak mają adaptację – jak powiedział Sapkowski.

Nocny Król z „Gry o tron” na pokładzie „The Witcher”. Aktor zdradził z jakimi potworami zmierzy się Geralt z Rivii


Vladimir Furdik pojawił się w produkcji HBO GO „Gra o tron”. Słowacki aktor wcielił się w Nocnego Króla, który prowadząc armię umarlaków, zmierzył się z przeciwnikami z północy. Furdik na planie produkcji Netfliksa odpowiada za koordynowanie kaskaderów. Podczas Comic Conu w Delhi w 2018 roku, Furdik zdradził kilka szczegółów na temat potworów, które pojawią się w serialu.

Wiemy już, że Cavill w roli Wiedźmina zmierzy się z ogromnym pająkiem. Niewiele więcej dodał, jeśli chodzi o potworów. Wspomniał jednak, że jeszcze w pierwszym sezonie zobaczymy starcie Geralta z grupą przeciwników. Według jego opisu, wszystko wskazuje na to, że zobaczymy odbicie Ciri w Brokilonie. Aktor ostatecznie potwierdził, że zagra małą rolę w ósmym odcinku „Wiedźmina”.


„Wiedźmin” od platformy Netflix. Kiedy premiera?


Platforma Netflix poinformowała, że nadchodzący serial „The Witcher” pojawi się już w tym roku. Premiera zapowiadana jest na czwarty kwartał 2019 roku. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że pilotowy odcinek wrócił do ponownej kolaudacji, co może oznaczać, jak bardzo ważny jest ten tytuł dla Netfliksa.

Wiele mówi się o tym, że serial Netfliksa ma być realną konkurencją dla „Gry o tron” od HBO GO. Budżet produkcji ma wynieść 30 mln dolarów, jednak według nieoficjalnych informacji, jest to początkowy budżet dla kilku serii. Jeśli jednak serial przyjmie się, a oglądalność będzie zadowalająca, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby przyszłe sezony kosztowały 20-30 mln dolarów per serię.

Reasumując dotychczasowe informacje o produkcji Netfliksa:

Pierwszy sezon będzie liczyć 8 odcinków.
Producentką i showrunnerem jest Lauren Schmidt Hissrich.
Główną rolę Geralta z Rivii zagra Henry Cavill.
Reżyserami pierwszych odcinków będą: Alik Sakharov, Alex Garcia Lopez, Charlotte Brändström.
Zdjęcia kręcone są w Polsce, na Węgrzech oraz na Wyspach Kanaryjskich.
Produkcja ruszyła 31 października 2018 roku, a premiera zapowiadana jest na IV kw. 2019 roku.

 

źródło: vodnews.pl

Netflix testuje tańsze pakiety: tylko mobile lub tygodniowa subskrypcja




Serwis Netflix wybrał Indie, jako kraj do testów nisko abonamentowych pakietów. W eksperymencie znaleźć można ofertę tylko z aplikacją mobilną, czy dostęp czasowy na 7 dni.
 

Użytkownicy w Indiach jako pierwsi na świecie mogą testować nowe warianty subskrypcji dla platformy Netflix. Gigant VOD sprawdza pakiety, za które można zapłacić nieco mniej, niż przy obecnych planach. Wszystkie testy prowadzone są w Indiach ze względu na sytuację ekonomiczną w tym kraju.

Wariant pierwszy: dostępy tylko na urządzeniach mobilnych
Indie to państwo cechujące się zupełnie innymi zachowaniami obywateli, niż w innych częściach świata. Wiele regionów jest uboższa, gdzie dostęp do podstawowych potrzeb ludzkich jest ograniczona. Nie dziwi jednak fakt, że w Indiach więcej osób nie ma telewizora czy miejsc do spania, ale za to posiada telefon komórkowy. Ten fakt wykorzystał Netflix wprowadzając na próbę specjalny pakiet.

Za dostęp do wszystkich treści z biblioteki Netfliksa, w tym planie abonamentowym, koszt wynosi ok. 13 zł. Wspomniany pakiet pozwala na dostęp do platformy tylko za pomocą urządzeń przenośnych, w tym smartfony czy tablety. Nie wiadomo jednak, czy w tym przypadku działa możliwość streamowania za pomocą Google Cast. I czy istnieje możliwość przesyłania obrazu w jakikolwiek inny sposób na większe ekrany. Jednak nie w tym cel, by oglądać na większych monitorach, a fakt, że niektórzy mogą oglądać tylko na swoim smartfonie.

Taki wariant odpowiadałby nie tylko ludziom z uboższych regionów ziemi. Z takiej okazji skorzystaliby np. dorastające dzieci – jak wiadomo, ich rodzice częściej korzystają z tego medium rozrywki.

Wariant drugi: dostęp na 7 dni
Do testów w Indiach dołączono drugi plan, który aktywuje dostęp do biblioteki Netfliksa tylko na tydzień. W tamtejszym regionie, cena za pakiet wynosi 125-200 rupii, czyli ok. 7-11 zł. W tym przypadku, użytkownik może oglądać na dowolnym urządzeniu. Korzysta z dobrodziejstw usługi dokładnie w taki sam sposób, jak przy obecnych planach dostępnych na całym świecie. Rożnica jest taka, że jest ograniczony czas – z 30 dni na tydzień.

Wariant z tygodniowym okresie korzystania z Netfliksem nie jest przypadkowy. Firma chce zwiększyć udziały na tamtejszym rynku, gdzie dominuje lokalna platforma Hotstar oraz Amazon Prime Video. Indyjscy widzowie, za dostęp do pierwszego serwisu płacą ok. 11 zł miesięcznie. Z kolei Prime Video oferuje swoją usługę w najniższej cenie, tj. za ok. 7 zł.


Netflix dostosuje plany abonamentowe do danego rynku?
Obecne testy prowadzone na indyjskim rynku mogą sugerować zmianę strategii rozwoju Netfliksa poza macierzystymi Stanami Zjednoczonymi. Choć serwis stara się dostosować maksymalnie do sytuacji ekonomicznej w Indiach, to być może jest to pierwszy krok w stronę budowy oferty adekwatnej do danego rynku. Nie od dziś wiadomo, że amerykańscy widzowie nie odczuwają zbytnio kosztów za subskrypcję Netfliksa. Już teraz wiemy, że w USA jest więcej użytkowników serwisów VOD niż klientów operatorów kablowych. Inaczej ma się w Polsce, gdzie w tak licznym państwie, jedynie ok. 500 tys. użytkowników aktywnie opłaca subskrypcję.

Dostosowanie do lokalnego rynku ma znaczenie także w kontekście walki z nadawcami telewizyjnymi. W Polsce mówimy przede wszystkim o IPLI (Polsat), Playerze (TVN) czy TVP VOD (Telewizja Polska). W innych krajach lokalne serwisy dominują, dystansując m.in. Netfliksa. To właśnie dlatego produkcje europejskie są ważne nie tylko dla giganta VOD, ale także dla innych podmiotów, takich jak Amazon Prime Video czy HBO GO.

 

źródło: vodnews.pl

Netflix stworzył miniserial z "Nienawistnej ósemki" Quentina Tarantino

W ofercie serwisu Netflix znalazła się nowa wydłużona wersja filmu Quentina Tarantino pod tytułem "Nienawistna ósemka". Western został podzielony na 4 prawie godzinne odcinki. Nad ingerencjami czuwał sam reżyser. 



Wielcy filmowcy nie są za bardzo przekonani do platform streamingowych i zachęcają swoich widzów do wizyty w kinach. Wśród nich znaleźli się między innymi Steven Spielberg, czy Quentin Tarantino. Ten ostatni w jednym z wywiadów wspomniał, że nienawidzi oglądać produkcji przeznaczonych do sal kinowych w domowym zaciszu. Wygląda jednak na to, że Tarantino zmienił nieco swój stosunek do Netfliksa. W ofercie platformy pojawił się film "Nienawistna ósemka", który został przerobiony na 4-odcinkowy miniserial. 


Jak podaje serwis Slash Film, Netflix postanowił zrobić niespodziankę wszystkim fanom Tarantino i umieścił w swojej bazie wydłużoną wersję i tak już długiego filmu "Nienawistna ósemka" z 2015 roku. Western z doborową obsadą został jednak podany w innej formie, niż miało to miejsce w kinach. Do filmu dodano nowy materiał, wprowadzono kilka nieprezentowanych wcześniej wątków i podzielono go na 4 części. Każdy z odcinków "Nienawistnej ósemki" trwa ponad 50 minut i został wzbogacony dodatkowo o intro i przypomnienie, co wydarzyło się poprzednio. 


Okazało się, że przy modyfikacji "Nienawistnej ósemki" pracował sam Tarantino. W wywiadzie dla Slash Film zdradził, że pomysł na miniserial na podstawie westernu podsunęli mu przedstawiciele Netfliksa. Twórca "Pulp Fiction" przystał na koncept i postanowił się w niego osobiście zaangażować. Nowa wersja filmu powstała przy współpracy z montażystą Fredem Raskinem. 

Pomyślałem: Wow, to naprawdę intrygujące. Film istnieje jako film, ale jeśli użylibyśmy całego nakręconego materiału i przekonalibyśmy się, czy mogę poskładać to wszystko do kupy w formie odcinków, to zaryzykowałbym". Więc po roku od premiery, może trochę mniej, ja i mój montażysta Fred Raskin spotkaliśmy się i zaczęliśmy naprawdę ciężko pracować. Przemontowaliśmy film do 50-minutowych fragmentów i z łatwością zrobiliśmy z nich 4 odcinki. Nie zaczynaliśmy montażu od samego początku, ale wprowadziliśmy sporo zmian i całość ma trochę inny charakter. Niektóre sekwencje są bardzo podobne do oryginału niż inne, ale odczucie jest zupełnie inne. Bardzo mi się podoba ta nowa atmosfera. A że w filmie już był literacki aspekt, więc z pewnością kolejne rozdziały mają sens. 

Reżyser zapewnił, że w nowej wersji "Nienawistnej ósemki" znajduje się co najmniej 25 minut całkowicie nowego materiału. 

"Nienawistna ósemka"  na Netflix - kiedy premiera?
Niestety nowa wersja westernu Tarantino jest na razie dostępna jedynie w USA. Polski Netflix nie oferuje widzom wydłużonej wersji "Nienawistnej ósemki". Trudno powiedzieć, kiedy miniserial zadebiutuje w naszym kraju. To dość ciekawe, że Tarantino postanowił pójść na współpracę z Netfliksem. Może to oznaczać, że twórca, który zapowiedział, że po swoim 10. filmie przejdzie na emeryturę, zajmie się na niej produkcjami trafiającymi na mały ekran. Tarantino obecnie pracuje nad swoim przedostatnim filmem pod tytułem "Pewnego razu w Hollywood". Premiera odbędzie się 9 sierpnia 2019 roku. 

 

źródłó: antyradio.pl